Niech wojenne bębny grzmią! Kurs wczesnonowożytnej gry marszowej
W 1589 roku drukarnia w Langres wypuściła dzieło, którego znaczenie dla dzisiejszych badań nad tańcem jest nieocenione. Jego autor, Thoinot Arbeau (właśc. Jehan Tabourot) był kanonikiem o zadziwiającej jak na duchownego pasji, która zaowocowała pismem promującym taniec wśród ówczesnych. Orchesographie jest także unikatowa ze względu na zawarte w niej zasady gry marszowej. Ze słów autora można wywnioskować bowiem, że muzyka wojskowa ma wpływ na kształtowanie kroków tanecznych, ich rytmiki, a instrumenty z wojskowych kapel akompaniują tańcom „wojennym” (np. maureskom). Wśród tych instrumentów podstawowym jest natomiast bęben.
Bębny marszowe
Z dialogu między autorem i wyimaginowanym studentem Capriolem (być może uosobieniem autora z czasów jego młodości) dowiadujemy się, że wojska używały dwóch rodzajów bębnów. Niemcy w czasie jazdy konnej grywali na bębnach „perskich” montowanych na siodle. Kotły – bo tak dziś o nich mówimy – to instrumenty o jednej membranie i korpusie w formie misy. Warto zauważyć, że choć Arbeau nie wspomina o używaniu ich przez inne narody, to na wschód od Odry były dość powszechne.
Drugim rodzajem bębna jest „ten, którego używają Francuzi”. Odwołanie do narodowości użytkowników i tutaj jest sporym uproszczeniem, gdyż opisany dalej instrument stosowano w piechotach wielu krajów Europy. Drewniany korpus o wysokości 2,5 stóp posiadał dwie membrany o takiej samej średnicy. Pergaminowe skóry montowano przy pomocy kołnierzy naciągniętych za pomocą sznura. Do regulowania naciągu służyły paski spinające sznur. Podczas gry ściągano je do środka, by napiąć membrany, zaś po jej zakończeniu rozluźniano naciąg. W bęben uderzano dwoma pałkami czyniąc „wielki hałas”.
Lewa, prawa…
Bez doboszy żołnierze maszerują w zamieszaniu i nieporządku, co naraża oddział na łatwe pokonanie przez wroga. Arbeau podaje dość dokładne zasady gry marszowej. Pierwszą jest podział rytmu na 8 miar, gdzie na pięć uderzeń przypadają trzy pauzy. Pierwsze cztery uderzenia wykonuje się pałkami pojedynczo, natomiast piąta akcentowana jest uderzeniem obu pałek. Pauzy są według autora konieczne do tego, by żołnierze wyraźnie odczuwali kiedy przypada pierwsza miara. Jest to dla nich sygnałem, kiedy przypadać ma krok na lewą. Ważnym jest bowiem, by wszyscy stąpali równo zaczynając lewą nogą. Dzięki temu są gotowi do ataku w każdej chwili i zadania ciosu w równym szeregu. Dlaczego lewa? Większość mężczyzn jest „prawonożna”. Postawienie jako pierwszej nogi lewej daje możliwość wsparcia się silniejszą, prawą stopą. Jednakowy krok pozwalał także na stworzenie ciasnej formacji tak, by żołnierze nie zawadzali sobie wzajemnie ramionami podczas chodu i manewrów.
Pięć miar można rozbić na ćwierćnuty i ósemki. Daje to dość szerokie pole manewru doboszom, którzy improwizowali rytm według ustalonych zasad. Mieli oni swój słowny kod dla rytmów: „tan” oznaczało całą miarę, „tere” ćwierćnuty, zaś „fre” ósemki. Arbeau podał wszystkie możliwe kombinacje (wierzę mu na słowo, dociekliwym zostawiam sprawdzanie 😉 ). Poniżej cytuję przykładowy fragment tabulatur (link do całości w bibliografii).
Powyższe zasady dotyczą zwyczajów francuskich. Arbeau wspomina jeszcze krótko o oddziałach szwajcarskich, których dobosze dają dodatkową pauzę na czwartą miarę:
Inną możliwością było także maszerowanie w rytmie trójmiarowym. W takim wypadku pojawiała się tylko jedna pauza następująca po 5 uderzeniach.
Marsz… a coś poza tym?
O funkcji dobosza w wojsku wspomina wiele traktatów. Przytoczę tutaj fragment jednego z bardziej znanych teoretyków wojskowości z XVI wieku, Sancho de Londoño, który napisał traktat o właściwej dyscyplinie w hiszpańskich oddziałach tercios (rodzaj formacji złożonej z pikinierów i muszkieterów).
„Atámbores i Pisanos (dobosze i piszczkowie) są niezbędnymi muzykami, ponieważ nie tylko napełniają ducha żołnierskiego odwagą, ale przy ich pomocy wydaje się rozkazy, których nie usłyszałoby się przekazywanych ustnie. Dlatego od Atámbores wymaga się znajomości wygrywania rozkazów związanych ze zbiórką, marszem, szykowaniem się do walki [w razie nagłej potrzeby], przygotowaniem artylerii, wezwaniem, odpowiedzią, wyruszeniem, zawróceniem, zatrzymaniem czy zapowiedzią ogłoszeń. I aby mieć pewność, że będzie posłuch i efektywność w rozkazywaniu przy rozpoznawaniu umocnień danego miejsca, terenu pod rozbicie obozu czy innych spraw, nikogo innego jak ich nie należy wysyłać.”
Jak widać wachlarz funkcji dobosza był szeroki, włączając w to postulowane rozpoznanie terenu… Ważkość zadań dobosza skutkowała z czasem wzrostem jego rangi i dywersyfikacją stopni z oficerem na czele.
„Naczelny Dobosz [Atambores Generales] musi znać wszystkie rozkazy jakie przy pomocy bębnów można wydać, ponieważ w zgiełku bitwy nie słyszy się poleceń wydawanych ustnie. Jeśli wtedy dobosz nie podoła swojemu zadaniu może to skutkować klęską. Będzie to zaś wynikiem braku wyćwiczenia w sobie odruchu natychmiastowego reagowania na zachodzące zdarzenia jakich nieskończona ilość może wyniknąć w różnych sytuacjach. Dlatego właśnie w czasach antycznych w każdym legionie były trąby, które sygnalizowały rozkazy jeśli osobiście nie mógł ich wydać Legat, ale także w ich obecności by skuteczniej i szybciej polecenia się rozchodziły. Zalecanym jest aby każdy Maestro de Capo oprócz Naczelnego Dobosza miał również dodatkowego sygnalistę, zdarzyć się może bowiem, że w zgiełku i hałasie innych bębnów, szczęku broni i krzyków ludzi nie usłyszy się sygnału najważniejszego dobosza, dojdzie zaś do uszu odmienny sygnał trąby. Wymagałoby to jednak przyuczenia wszystkich doboszy w tercio do rozróżniania sygnałów jakie dają trąby aby nauczyli się właściwie je przekazywać. Naczelni Dobosze w armii są niezbędni, oczywistym jest jednak, że nie praktykując swojej sztuki w okresie pokoju, zapominają swoje rzemiosło. Niestety w zapomnienie idą również rzeczy o wiele łatwiejsze w wykonaniu, które jednak zaleca się jako podstawowe i niezbędne. To co ucieka z pamięci to choćby przekazywanie głównych zarządzeń i rozmieszczanie doboszy im podległych w maszerującej jednostce bądź w gotowym esquadron, przenoszenie rozkazów do innych esquadrones, armii czy oddziałów – o tym niestety wiedzą mało, a powinni mieć pełne rozeznanie. Wiedza ich powinna pozwolić na sprawne odczytywanie i referowanie rozkazów, poselstw, uzyskiwanie informacji o szlakach, oddziałach, uzbrojeniu, ilości czy rodzaju wojsk nieprzyjaciela.”
Arbeau nie wspomina niestety o wszystkich sygnałach. Przytacza jednak sposób gry stosowany przez Francuzów do ataku. Jest nim nieustające granie rytmu nazywanego pirryjskim, złożonego z ćwierćnut w podwójnym tempie. On również ma swój specyficzny kod słowny…
Większość źródeł muzycznych z czasów nowożytnych wspomina o muzykantach wojskowych bardzo powierzchownie. Sposoby gry zmieniały się w czasie, niestety niełatwo jest znaleźć tak szczegółowe informacje, jak te podane przez francuskiego kanonika. Doboszom towarzyszyli także piszczkowie, czyli fleciści, również wspominani w Orchesographie. O nich jednak w kolejnym wpisie: „Fletnia szwanczarska”, czyli rozdział z historii fletu poprzecznego (i nie tylko).
Bibliografia:
Thoinot Arbeau, Orchesography. A treatise in the form of a dialogue. Whereby all may easily learn and practise the honourable exercise of dancing, translated by Mary Stewart Evans, Noverre Press 2012.
Orchesographie… dostęp online imslp.org
Sancho de Londoño, Rozważania o sposobie przywrócenia dyscypliny wojskowej do jej klasycznej i doskonalszej postaci przeznaczone dla Don Fernanda Alvareza de Toledo, księcia Alby Namiestnika i Naczelnego Wodza Jego Królewskiej Mości i Gubernatora w Niderlandach, Oświęcim 2016.
Jeśli ten tekst spodobał Ci się, lub pomógł znaleźć informacje, zachęcam do wsparcia:
Facebook Comments