Bęben ramowy w świecie grecko-rzymskim
Jeśli musielibyśmy streścić rolę bębna ramowego w historii Bliskiego Wschodu w jak najmniejszej ilości znaków, to można by użyć dwóch słów – kobieta i rytuał (patrz poprzedni wpis). Czy starożytna Hellada wniosła coś nowego?
Bębny w kulcie religijnym
Najdawniejsi pisarze greccy wspominający o tym instrumencie umieszczają go w kontekście religijnym, w szczególności w powiązaniu z kultem dionizyjskim, słynącym ze swej ekstatyczności i rozpasania. Rozpowszechnił się on w Grecji w V w. p.n.e. pod wpływem bliskowschodnim, przeszczepiając częściowo także wzorce muzyczne. I tak w sztuce tego okresu ponownie widzimy bądź ubrane, bądź częściowo nagie tancerki w ekstatycznych pozach, akompaniujące procesjom i libacjom. Bębny (w języku greckim Tύμπανον – tympanon, pl. tympana) występują tu solo lub w zespołach z innymi instrumentami, takimi jak kitara, a w szczególności aulos (także posiadający wielkie znaczenie w kulcie starożytnej Grecji). Tradycja ta przeniknęła wkrótce dalej, do Rzymu (II w p.n.e.), gdzie tympanum (łaciński termin) stał się atrybutem bogini Kybele.
Dionizos/Bachus czy Kybele to tylko największa śmietanka bóstw płodności, którym umilano czas grą na bębnie. Instrument ten służył całemu szeregowi pomniejszych bóstw płodności. Arystofanes w swej komedii Lizystrata (ok. 411 r p.n.e. ) wymienił także Pana, Atenę Kolias i Genetyllis. Autor wyśmiewa tu rytuały, podczas których ciężko przecisnąć się przez tłum kobiet i ich bębnów:
Jeśli je wezwać na święto Bakchosa
albo na Pana, Genetyllis z Kollias,
to przejść nie można- wszędzie brzęk bębnów.
Kobietom jako opiekunkom domowego ogniska przysługiwała także znaczna rola w kulcie zmarłych członków rodzin. Ich obowiązkiem była opieka nad przodkami. W Egipcie widzieliśmy już pewien związek muzyki bębniarskiej z procesem rekreacji życia, w Grecji i w Rzymie stało się podobnie. Ciekawym zwyczajem rzymskim było niekiedy umieszczanie przedstawień kobiet z bębnami na nagrobkach. Niektórzy badacze uważają, że są to same zmarłe, które zapewne zaangażowane były w kult bogini Kybele. Niewykluczone, że i tu zachodziła ta specyficzna relacja między kultem życia i śmierci.
Bębny to jednak nie tylko kult płodności, muzyka towarzyszyła tradycyjnie wszelkim obrzędom ofiarnym i inicjacjom. W pohomeryckiej Grecji tym celom służyły flety, liry, fletnie, cymbały [1] i bębny. W Rzymie przez długi czas używano wyłącznie fletów, choć z czasem i tu dopuszczono inne instrumenty, w tym tympanon. Rzymianie głęboko wierzyli, że głośna muzyka jest zdolna zwrócić uwagę bóstwa na modły i ofiary, odpędzała jednocześnie złe moce i oczyszczała wtajemniczonych. Ta głośność była tu kluczowa, dlatego dobór instrumentów nie mógł być przypadkowy.
Mężczyźni czy eunuchowie?
Mężczyźni grający na bębnach to także tutaj rzadkość. W sztuce starożytnej Grecji wśród postaci męskich spotykani są wyłącznie satyrowie, u Rzymian jednak znajdowało się też miejsce dla ludzi. Mężczyźni zaangażowani w kult Izydy czy Kybele zdarzają się w ikonografii, można jednak domyślać się, że byli to eunuchowie służący Bogini Matce. Ich rola pozostawała w związku z kultem płodności, zaś kapłani-eunuchowie występują niekiedy w strojach damskich, jak na płaskorzeźbie z Muzeum Kapitolińskiego, na której widzimy narzędzia kultu – bęben, cymbały i frygijski aulos, których zadaniem było wprowadzić w entuzjazm i święty szał.
Ciekawe wyobrażenie pochodzi natomiast z Pompejów, gdzie jedna z mozaik ukazuje muzyków świeckich występujących w podczas przedstawienia teatralnego. Ze względu na scenerię – grają oni przed budynkiem – niektórzy badacze są skłonni nazywać ich muzykami ulicznymi. Widzimy tu kobietę z aulosem oraz dwóch mężczyzn – z cymbałami i bębnem.
Budowa tympanum
Powyższa scena ukazuje bęben bez brzękadeł. Jednak możemy sobie wyobrazić jego brzmienie wspólnie z brzęczącą miedzią cymbałów. Podobnie na Bliskim Wschodzie częste w ikonografii są zespoły złożone z bębnów i sistrum, rodzaju brzękadła. Widzimy więc, że naturalnie bęben ramowy współbrzmiał z hałasem tzw. „przeszkadzajek”. Bęben z brzękadłami jako swoisty instrument 2 w 1 pojawia się jednak dopiero w kulturze greckiej ok. IV w. p.n.e, wcześniej wydaje się być nieznany (lub sposób montażu brzękadeł nie umożliwiał ich wyobrażenia w prostej sztuce tego czasu…).
Wspominane w Egipcie czy Sumerze bębny przyjmowały różne formy geometryczne. Sztuka grecko-rzymska ukazuje jednak wyłącznie bębny okrągłe. Mimo to wydają się tu funkcjonować dwa typy – jednomembranowy i dwumembranowy, co sugeruje sposób trzymania instrumentów podczas gry.
Epoka chrześcijańska
Instrument tak charakterystyczny dla pogańskiego kultu nie mógł tak po prostu przemknąć niepostrzeżenie przez dzieje w czasie rozwoju religii chrześcijańskiej. Wszystko, co pogańskie musiało zostać rozliczone i odesłane do lamusa. Tak stało się też z bębnem ramowym.
Krytyka gry bębniarskiej (czy gry na instrumentach w ogóle) pojawiała się jednak znacznie wcześniej w naukach filozofów. Ekstaza, alkohol, hałaśliwa muzyka uprawiana na dożynkach czy w teatrach były czymś nieodpowiednim dla obywatela. Platon pisał: „muzyka bez słów nie zawiera więcej ducha niźli dźwięki wydawane przez zwierzęta” (Prawa 699), z tego względu nie mogła pomóc w nawiązaniu osobistego kontaktu z bóstwem, wręcz przeciwnie. Filodemus z Gadary (ok. 100-28 p.n.e.) poszedł dalej: według niego muzyka wykonywana na cymbałach i bębnach podczas modłów tylko zakłóca ducha, nie generuje nic oprócz zwykłej ziemskiej przyjemności. Uważał, że powodem takiego stanu rzeczy jest pozostawanie kultu w rękach kobiet i zniewieściałych mężczyzn.
Niektórzy pisarze pogańscy zasłużyli nawet na cytowanie przez Orygenesa. Powołując się na Celsusa przekonywał, że ze słodkich dźwięków instrumentów muzycznych czerpią przyjemność ziemskie demony. Zarówno Orygenes, jak inni ojcowie kościoła lubili także cytować Filona z Aleksandrii, według którego pogańskie świętowanie bazuje na fizycznej satysfakcji powodowanej przez „hulanki i obżarstwo… flety i kitary, dźwięk bębnów i cymbałów oraz innych zniewieściałych i frywolnych rodzajów muzyki, rozpalających niepohamowane żądze przy pomocy zmysłu słuchu.”
Tego rodzaju krytyka dotyczyła czegoś, co dziś nazwalibyśmy muzyką ludową, rozrywkową. To rozróżnienie jest dość istotne, gdyż jednocześnie stonowana i uczona muzyka uprawiana przy pomocy liry była przez starożytnych traktowana jako środek wychowawczy.
Pierwsi myśliciele chrześcijańscy ochoczo odrzucali muzykę instrumentalną, której zła moc objawiała się w pogańskich obrzędach. Szczególnie bęben kojarzył się negatywnie, gdyż obecny był w kultach związanych z seksualnością. Co jednak zrobili z faktem praktykowania tejże muzyki – również na cześć Boga – przez Hebrajczyków?
Wykładnia ojców kościoła przede wszystkim tłumaczyła Biblię poprzez „głupotę” Hebrajczyków, którym Pan, łaskawie przez wzgląd na ich słabość, pozwalał na uprawianie muzyki. Z pewną dozą sympatii patrzono tylko na harfę króla Dawida. Mimo to w obrządku zezwalano jedynie na śpiew a capella. Co więcej, prawodawstwo kościelne zakazywało nawet przyjmować do chrztu muzyków, o ile nie wyrzekną się oni uprawianego przez siebie zawodu… Ilość upomnień dotyczących muzyki każe jednak sądzić, że pierwsi chrześcijanie mimo wszystko musieli lubować się w jej uprawianiu.
Obecność instrumentów w tekstach psalmów posłużyła natomiast do symbolicznej interpretacji. Bęben, wspomniany piętnastokrotnie w Księdze Psalmów, głównie jako narzędzie uwielbienia Boga, tłumaczony był różnorako. Z jednej strony jako symbol pożądania i cielesności. Z drugiej – jako symbol starego porządku religijnego (z którym należy zerwać). Szczególnie ciekawe interpretacje zrodził budulec tego instrumentu… Skóra tworząca membranę to nie tylko symbol śmiertelności. Bicie w bęben stało się swoistą metaforą biczowania, umartwiania się, a więc bęben zaczął niejako zyskiwać pozytywnych cech. Jak pisał Bruno z Kolonii – biczowanie i umartwianie się to słodka pieśń dedykowana Bogu. Biczując się chrześcijanin ma za zadanie zabić w sobie całą cielesność, pożądanie i przyjemność odczuwaną fizycznie, czego symbolem była właśnie skóra naciągnięta na bęben.
Najbardziej szokującym symbolem okazuje się jednak porównanie bębna do… Chrystusa wiszącego na drzewie krzyża (drewno- krzyż, skóra- ciało Chrystusa). Tego rodzaju porównanie znaleźć możemy u Augustyna, później zaś Gerhoh z Reichersbergu (zm. 1169) pisał nawet, że „nasz król, wisząc na krzyżu, modlił się za swe ukrzyżowanie grając na bębnie.” Bęben stał się więc w końcu symbolem mesjanistycznym.
Na koniec opowieści o starożytności – próba rekonstrukcji:
Facebook Comments